 |
|
 |
Lidka miniasta (trochę) starsza
Lidka (Smok-Obibok, Smok-Diplodok,
Futrzak, Niszczyciel, Uszsty Stworek, itd.)
- moj pierwszy krolik, urodzona wczesnym latem 2000.
Czystej krwi mieszaniec, o wadze... hmmm.... kto to wie? ze 3-4
kilo.
Manipulator o slodkim pyszczku. Pieszczoch i lizus, a na dodatek
lakomczuch, zdepcze i pogryzie dla kawalka jablka. Obgryza wszystko.
Wlasnie przerwala mi pisanie przytuptujac i przypominajac mi, ze
jest woreczkiem bez dna na milosc i wlasnie teraz potrzebuje glaskania.
Lidka zostala przyniesiona do nas we wrzesniu 2000, sami sobie
zgotowalismy ten los. Zupelnie nieostroznie poszlismy do sklepu
poogladac kroliczki i skonczylo sie na zakupie jedynego krolika
w pierwszym z brzegu sklepie.
|
Na pierwszy rzut oka Lidka wcale
mi sie nie podobala, bo wygladala, jakby miala caly swiat gdzies,
a wazna byla dla niej tylko jej miska i odrobina spokoju, kiedy
chce zazyc drzemki. Ale byla taka mieciutka, kiedy wyjelismy ja
z klatki w sklepie :-)))
Szybko okazalo sie, ze ksiazka o krolikach,
ktora kupilam i przeczytalam dzien wczesniej, jest niewystarczajaca.
Zaopatrzylam sie w kilka innych i ruszylam w poszukiwaniu informacji
w Internet.
W tym czasie Lidka obsikala dokladnie mieszkanie (a wlasciwie
tylko kanape), przyzwyczaila sie do klatki (byla z niej wypuszczana
stopniowo na coraz dluzej), obgryzla ksiazki, pilot od telewizora
i narobila troche innych szkod. A przede wszystkim - podbila nas
calkowicie. Okazalo sie, ze nasz krolik jest ciekwski i towarzyski,
nie cierpi podnoszenia, ale uwielbia glaskanie i owoce.
|
|
 |
Wlasnie dzieki owocom obyl sie "tening czystosci", nie nazbyt jeszcze
satysfakcjonujacy, ale wiekszosc bobkow zostawala juz w klatce i
dodatkowych dwoch kuwetach.
Chyba najwiekszym przezyciem tego czasu byla sterylizacja. Najpierw
zebralismy informacje, potem obdzwonilismy weterynarzy, aby podstepna
rozmowa wydobyc z nich informacje o tym, czy i jak robia sterylizacje
krolikow. Odpowiedzi musialy sie zgadzac z tym, co zaleca HRS. Skonsultowalismy
sie jeszcze z zaprzyjazniona sprzedawczynia ze sklepu dla zwierzat
(wlascicielka kroliczka) i w koncu wybralismy weterynarza.
|
Oczywiscie przezywalam to bardziej, niz gdybym
sama szla do szpitala. Lidka, na szczescie, jest jednak zdrowym
krolikiem i wszystko przebieglo tak sprawnie, ze az bylam zdziwiona.
Rekonwalescencja rowniez przebiegla zgodnie z planem, tylko tego
samego dnia widac bylo, ze cierpi (siedziala do rana w swojej ulubionej
kuwetce, popijajac wode i skubiac sianko), ale wydaje mi sie, ze
bardziej od znieczulenia niz od operacji, bo wygladala, jakby ktos
ja w glowe walnal i krecilo jej sie w glowie.
Przez jakis czas brzuszek byl smiesznie lysy, ale blizna szybko
stala sie prawie niewidoczna (szwy zalozono jej rozpuszczalne).
A co bardzo wazne - Lidka natychmiast zaczela zalatwiac sie wylacznie
do kuwet.
Niestety, jej maniery mocno popsuly sie, kiedy
w domu pojawil sie Lucek (ktory zmienila pozniej plec i zostal Lucka).
Lucek pojawil sie u nas w styczniu 2001. Oczekiwany byl od dawna,
wlasciwie, prawie od czasu, kiedy sie urodzil u naszej znajomej
(takie dziwne narodziny z dwoch samic w klatce :-))) ). Imie na
niego juz czekalo, wybrane w srodku dzikiego, zimowego lasu na spacerze.
Historia
wspolnego zycia Lidki i Lucka nie byla, niestety, zbyt swietlana....
|
|
Z ostatnich nowin - na poczatku sierpnia Lidka
dostala pchel od kota znajomej. Wiem, jak to brzmi, ale coz...
jak tylko wrocilam z wakacji, od razu ja odpchlilam srodkiem szybkim
i skutecznym (napisze o tym wkrotce). Krolik zapchlony to strasznie
biedny krolik, wyglada jak dziecko wojny, ktore nie ma czasu nie
umyc, bo caly czas sie drapie. Pierwszy dzien po odpchleniu byl
dla Lidki dniem odpoczynku, spala i wypoczywala na wszelkie swoje
ulubione sposoby.
|
|
 |
A teraz znow broi (w dni brojenia)
i robi slodnie minki na przemian (w dni slodkosci). Ostatnio wyjadla
dziure w moskitierze w dzwiach balkonowych...
Tak sobie mysle, ze kroliki to bardzo podstepne
stworzenia, nalezy ich sie strzec!
Robia slodkie minki, duze oczka, ruszaja wasami, uszami i nosem,
jakby z nami rozmawialy, wszystko, zebysmy tylko byli pod ich
wplywem. Zauroczenie jakies. Zjedzona ksiazka? Zaden problem!
Przegryiony kabel od drogiego urzadzenia? Kupi sie drugi! I tak
powoli kazdy z nas staje sie dobrowolnym poddanym swego krolika.
A potem juz tylko czekamy, kiedy
bedzie mozna usiasc z ksiazka lub przed telewizorem, z mieciutkim
krolikiem pod reka do glaskania, kiedy nasze wszystkie troski
zmniejszaja sie z kazdym ruchem reki po cieplutkim, puchatym grzbiecie.
Kolega, najwiekszy swiatowy miesojad, ktory
nas odwiedzil z niecnym zamiarem przerobienia Lidki na pasztet,
lazil po podlodze za Lidka i udalwal, ze sama mu sie przyplatala
do glaskania....
|
Kiedy Wasz krolik lezy czujnie
(ale zrelaksowany)
z nastawionymi uszami jak antenki
- mozecie byc pewni, ze slucha tajnych audycji kroliczych, podpowiadajacych,
jak ludzi przywiazac do siebie jeszcze bardziej.
Dobrze, ze kroliki nie lataja...
Nie, nie Lideczko, pisze same cudownosci o Tobie!
chodz, jeszcze troche poglaskamy... [musze zmykac].
|
|
|
|
 |