|
|
Króliczki: Kubuś, Rudi, Kicuś,
Ucha i Mika
Kubuś
Kubuś jest z nami już od 3 lat. Jak, chyba każdy króliczek
nieco demoluje nasze mieszkanko, szczególnie w poszukiwaniu czekolady,
ktorą uwielbia, a którą my musimy skrupultanie ukrywać. Poza tym uwielbia
pieszczochy w dowolnych dawkach....
Pozdrowienia Kaśka
Rudi
To mój króliczek Rudi. Jest ze mną od 5 tygodni. Ma
ok. 4 miesięcy.
Bardzo szybko się oswoił i teraz biega za wszystkimi jak piesek. Czasem
wypuszczam go w nocy, żeby sobie pobiegał (oczywiście wszystkie kabelki
są zabezpieczone), a rano wskakuje na łóżko i liże mnie po twarzy. Czasami
jak ma trochę zły humorek to leciutko chwyta ząbkami. Jest bardzo ruchliwy
i śmiesznie podskakuje. Załatwia się tylko w kuwecie.
Jest kochanym, przyjaznym króliczkiem. Wiola
Kicuś
|
Mam na imię Rafał i do dzisiaj
(przez dokładnie 10 lat) byłem
szczęśliwym hodowcą króliczka miniaturowego-Kicusia.
Kicusia,mimo że nie ma go już wśród nas. Bardzo się z nim
zżyłem,i wierz mi że był wyjątkowy.Chcę aby pozostał po nim
jakiś ślad. Ślad namacalny dla osób trzecich,bo dla nas będzie
on żył wiecznie w naszych sercach.
Kicuś był ewenementem pod każdym względem. Czarna miniaturka z
szarymi skarpetkami. Niesamowicie dynamiczny, żywy, inteligentny
i bardzo towarzyski. Bardzo dużo biegał na wolności, a ponieważ
mieszkamy od 2 lat w domku z ogródkiem, często chasał na zielonej
trawce, wyglądąjac na niej poprostu przecudnie. Wszyscy go bardzo
kochaliśmy i za nim tęsknimy.
|
Choroba przyszła jak grom z jasnego
nieba. Mimo swojego wieku, a miał 10 lat, odznaczał się niesamowitym
wigorem niczym 3 letnie zwierzątko. Jednak zrobił się bardzo apatyczny.
Z klatki wychodził tylko do ubikacji na gazetkę, gdyż tak był
nauczony. Gdy go przebadałem, znalazłem u niego znaczne zgrubienie pod
pyszczkiem. Na podstawie Twojej strony,
zdiagnozowałem że to może być ropień zębowy,gdyż dzień póˇniej jego
oczko było pokryte ropną wydzieliną. Udałem się do weta, który potwierdził
moje przepuszczenia.
Najlepszym rozwiązaniem miałą być operacja,jednak ze względu na niesamowity
wiek, przełożyliśmy ją na póˇniej, rozpoczynając kurację antybiotykową
(7 zastrzyków).Królik jaednak z dnia na dzień słabł.To niesamowite jak
szybko z NIESAMOWICIE żywego zwierzaka, stał się osowiał y i obojętny.
Po drugim zastrzyku,wieczorem pojawiły się problemy z oddychaniem związane
z intensywnym katarem.Króli zupełnie stracił apetyt,nie jedząc nic.
Stan był coraz gorszy.
Dzisiaj rano Kicuś był już nieco chłodniejszy )temperatura ciała). Zaniepokojeni,pojechaliśmy
na kolejny, trzeci zastrzyk. Jednak weterynarz zalecił eutanazję lub
podanie kroplówki, co wiazało sie z nadzieją stopniowej regeneracji
sił. Wybrałem to drugie. Niestety zmiany na lepsze nie było. Z królika
pozostał praktycznie jego cień. W ogóle się nie poruszał. nie miał siły
trzymać główki, wiec kładł ją na ziemi. I stało sie. Po dwóch niespodziewanych,
chwilowych nawrotach sił zmarł w moich rękach 1 IX o godzinie 21.00.Przeżył
10 lat, w ogóle nie chorując.
DAł nam wieke radości i na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Co dziwne. Po śmierci ropnia już nie
było. Może się wchłonął (ale z tego co wiem one sie nie wchłaniają).Bardzo
możliwe że został on wyleczony antybiotykiem,który jednoczesnie osłabił
niemłodego już królika. Zadzwiające jest to, że w tym wieku
miał bardzo dobry wzrok, słuch, węch, koordynacje ruchową, uzębienie
itd. Jestem przekonany że organy wewętrzne tę=eż były w dobrej kondycji,
oczy m może świadczyć barak jakichkolwiek chorób.Ludzie oceniajac jego
wiek, mówili że ma maximum 3 latka.
I zastanawiam się, czy przypadkiem
wizyta u weterynarza nie przyczyniła się do jego śmierci. Jedno jest
pewne, Gdybym go
tam nie zawiózł, do końca życia miałbym do siebie pretensje że nic nie
zrobiłem, kiedy mój najkochańszy Kicuś cierpiał.A ja
byłem gotów przeznaczyć na jego leczenie każde pieniadze, byle mu pomóc.
Z moim Kicusiem spędziłem dokładnie
połowę mojego zycia.Wtedy byłęm jeszcze w w 4 klasie podstawówki.Dostałem
go na urodziny, w niespełna 10 lat temu. Byłem przekonany,ze dożyje
spokojnie 12 lat, gdyż nic, a nic nie wskazywało, że stanie sie to co
się stało:(
Pochowałem go w ogrodzie,pod dębem, pod którym tak bardzo lubił sobie
leżeć.
Rafał
Ucha
Ja nazywam sie Weridiana a moj krolik to Ucha. Tak
naprawde nie nie do konca jeszcze wiadomo czy to ona czy on:)
Ucha ma 6,5 tygodnia. Jest rozbrykana, wesola, ma tendencje wspinaczkowe
bo jakby mogla to wlazlaby pod sufit i by sie nie bala. Jak widac ma sliczne
srebrno-szare futerko i biala skarpetke na prawej lapce . Kocha jesc i
dlatego rosnie w oczach nie wiadomo kiedy:) Uwielbia wszystko co plastikowe
a najbardziej moje rolki. Na szczescie nie moze zrobic im i sobie krzywdy.
Naznosilam jej spore ilosci roznosci kartonowych na ktrorych sprawdza
swoja sile i zabki. Jak nie gryzie to przemeblowuje codzien swoje imperium.
Ma swoj ulubiony dozwolony kabelek (po wczesniejszym operatorze, juz nieczynny)
ktory w "tajemnicy" przede mna namietnie gryzie.
Szykuje sie ze niedlugo juz nie bedzie musiala siedziec sama w klatce
gdy jestem w pracy. Chce zabrac do siebie jej siostrzyczke ktora nie znalazla
nowego domu a musi opuscic swoj stary. Ale to dopiero gdy okaze sie ze
obie to kobiety:)
Mika
Mika ma rok, jest kochanym miłym i bardzo przyjacielski zwierzaczkiem=)...
Mikusia niedługo zostanie mamusia to beda jaj pierwsze dzieci=)obie sie
troszke boimy ale bedzie dobrze .Jestemy na to dobrze przygotowane hm
tak mi sie wydaje:)
powrót
do Uszatej galerii
data powstania tej strony na Uszatej: 24
czerwca 2005
data ostatniej modyfikacji tej strony: DD
mm 2005
|
|
|