Wiersz Mary Brandolino
o losie królików wielkanocnych
Królik wielkanocny
Pamięci wzystkich tych królików, których
nie mogłismy uratować.
Pamietam Niedzielę Wielkanocną
Było kolorowo i raośnie.
Nowe życie zaczęło się dla mnie
W mojej nowej klatce.
Byłem tylko małą kulką,
Kiedy przynieśli mnie ze sklepu
I posadzili mnie na podłodze
W mojej klatce.
Wyjmowali mnie, by się pobawić,
Kochać i głaskać przez cały czas,
A na koniec dnia wdrapywałem się
Do mojej klatki.
Ale upływały dni i tygodnie
I coraz rzedziej ich widywałem
Marzę o ich kochającym dotyku
W mojej klatce.
Nocą na zewnątrz domu
Czułem się smutny i zaniedbany,
Często wystraszony i niechroniony
W mojej klatce.
W dni suche i deszczowe
Czasami gorętsze, czasami zimniejsze
Poprostu siedziałem tam i starzałem się
W mojej klatce.
Kot i pies biegły obok
Bawiąc sie tylko ze sobą,
Kiedy ja siedziałem samotny
W mojej klatce.
Na świeżej, zielonej trawie
Dzieci skakały i śmiały się cały dzień
Mogłem tylko patrzeć, jak się bawią,
Z mojej klatki.
Kiedyś zabierali mnie stąd
I pozwalali mi skakać w słońcu.
Nie mogę teraz biegać
W mojej klatce.
Kiedys byłem miłym i przytulnym króliczkiem
Jak mały pomponik
Teraz jestem wyrośnięty i zapomniany
W mojej klatce.
Nie wiem, co złego sie stało
W domu, w którym zamieszkałem
Po prostu stałem się dorosłym królem
W mojej klatce.
Skończyłem w tej pułepce,
Choć kiedys byłem kochany i cieszyłem ich.
Teraz czekam na swój koniec
W mojej klatce.
Poemat mozna znaleˇć na stronie HRS i wielu innych,
którym nieobojętny jest los królików.
Tutaj
możecie znaleˇć oryginalną, angielską wersję wiersza .
|