Królicza
Opowieść Wielkanocna
Nadszedł czas na rozwiązanie
konkursu na króliczą opowieść Wielkanocną. Przyszły dwa zgłoszenia do
konkursu. Czy to oznacza, że większość z Was jest leniuchami?
Na szczęście Natalia i Ania nie są, co więcej - ich opowieści
są naprawdę zabawne, oryginalne i ładnie napisane. Serdecznie gratuluję
im podjęcia wyzwania i tym samym obie nastoletnie Panie zostają Zwyciężczyniami
Konkursu.
Zapraszam do lektury!
(opowieści są opublikowane
w kolejności zgłoszeń)
Krolik
madrzejszy od jajka
autorka: Natalia
"...Kiedyś, dawno
temu króliki żyły w grupach w dużych lasach. Nie był to las zwykły był
to raj dla królikow, bo trawa była lśniąca i soczysta, i nie było problemow
z marchewką czy sałatą. Panowało tam wieczne lato i nie było także stworzeń
nieprzyjaznych dla uszatych stworzonek, przynajmniej im się tak wydawało.
Pewnego dnia nie wydarzyło sie nic szczegolnego, tylko że przyszły na
świat następne króliczki w stadzie. Króliki nie były zbyt mądre, a że
na codzien w tak dużym stadzie przychodziło na świat co najmniej 5 króliczkow,
nie było to dla nich nic szczegolnego. Wtedy urodziło się 8 króliczątek.
Po jakimś czasie okazały się najzwyklejszymi, tyle, że jeden z nich był
kolorowy. Kolorowy, a raczej w kropki, w paski i różne szlaczki rozmaitych
kolorów. Króliki nie wiedząc, co robić, zdecydowały że wyrzucą króliczątko
ze stada. Wędrowało długo, ale nie wpadło w głopoty, bo w przeciwieństwie
do innych królików nie tylko było kolorowe i miało malutkie uszy, ale
także było sto razy mądrzejsze. Miało jednak mała wadę, bardzo ciągnęło
go do pobliskiego gospodarstwa. Pewnego dnia jak zwykle przechadzał się
samotnie po łące, kiedy usłyszał głosne gdakanie kur. Nie mogł się oprzeć
pokusie i pokicał ostrożnie w stronę podwórza. Tylko zaglądneę - pomyślał.
Bardzo przeszkadzała mu samotność. Nigdy nie miał się z kim bawić ani
z kim zjeść śniadania i kolacji... Czuł pustkę i myślał, że jak pójdzie
na gospodarstwo, to może zapełni ją... Chociaż gdyby były tam takie nieprzyjazne
stworzenia, jak króliki mogłby się jeszcze bardziej pogrążyć.
Dlatego osrożnie podszedł do bramy i wywąchał wszystko dokładnie. Zobaczył
małe drewniane pomieszczenie, z którego wylatywało mnóstwo piór. Ciekawość
nie wytrzymała i szybko pokicał do drzwi pomieszczenia. Zobaczył tam stworzenia
podobne do ptaków, ale były mocno upierzone i dziwnie głośnio gdakały.
Zauważył, że przy dzwiach stoi koszyk z jajkami.. różnokolorowymi, w wzory
- tak, jak on! Uradowany pokicał obok i porządnie je obwachał, i stwierdził,
że są nieszkodliwe. Próbował przesunąć koszyk, ale udało mu się to dopiero
po dłuuugim czasie. Pchał i pchał iii... nie zauważył sadzawki. Jajka
sturlały się do wody, a króliczek za nimi. Otworzył oczka i zobaczył,
że jest cały bialy! Popatrzył na jajka... one też! Ucieszył się, ale nie
zdążył się ruszyć, gdy podbiegł chłopiec krzyczac:
- Królik znalazł pisanki na Wielkanoc! piekny, biały króliczek! och...
jajka są białe... ale nie ważne! ważne, że znalazł je króliczek! zaraz,
zaraz nazwę go Wielkanocnym króliczkiem!
Tak więc każdy króliczek, który był potomkiem króliczka wielkanocnego
miał małe uszka i nazwano go pózniej miniaturowym. Dzięki jego imieniu
królik został znakiem Świąt Wielkanocnych, razem z jajkiem i kura...
Królicza
Opowieść Wielkanocna
autorka: Ania
Piękne są króliki.
Wspaniały jest świat, gdy się jest obok nich. Wzruszające są ich marzenia,
tęsknoty i troski. Całe to piękno zamknięte w małym ciałku o cudownych
uszkach. Zwierzątko chodzi, skacze, kica
To wszystko daje ludziom (nawet
tym najsmutniejszym) uśmiechy na twarzach. Takiemu cudeńku nie sposób
odmówić, gdy jego zwierciadlane oczy mówią: Chodˇ do mnie, przytul, pogłaszcz".
Dlatego ludzie poświęcają im tyle czasu. Niestety czasami" wychodzą
z domu np. do znajomych, rodziny lub po prostu na zakupy (nie mówiąc już
o wakacjach i feriach). Tak też stało się w Niedzielę Wielkanocną. Agent-ukochany
i jedyny królik Ani został sam w domu (nie licząc rybek, nielicznych pająków
i różnych owadów), gdy ona wraz z bratem i rodzicami pojechała do babci
na uroczyste Śniadanie Wielkanocne. Zrozumiawszy wreszcie, że w domu nie
ma ludzi, Agent zaczął rozmyślać: Co teraz mogę zrobić? Miska pełna smakołyków,
w poidełku nie brakuje wody, siano jest, kawałek" jabłka też
Lecz
ja nie jestem głodny ani spragniony
Pobiegałbym sobie, ale klatka zamknięta
Hm
-Muszę się wydostać! - krzyknął tak, że ryby wystraszone pochowały się
po kątach. Zaczął się gwar - ryby (plotkary) zaczęły krzyczeć jedna przez
drugą o niestosownym" zachowaniu przedstawiciela króliczego gatunku.
Panowie zaś mruczeli coś pod nosem o równowadze i umowie międzygatunkowej.
Tymczasem Agent zaczął wściekle gryˇć kraty, lecz po kilku minutach zrozpaczony
rzekł:
-Nie dam rady
Pomóżcie!
Kilka much przyszło z pomocą. Siłowały się z drzwiczkami, lecz to nic
nie dało. Przyszły pająki - też nic. Już kompletnie wykończony Agent oparł
się o drzwiczki, a te nagle ustąpiły. Radość królika nie miała granic:
-Wolny! Jestem wolny!
Pobiegł szybko do łóżka, wskoczył na nie, a z niego na biurko, gdzie stało
akwarium.
-Co teraz powiecie? - zagadnął z triumfem w głosie - Mogę robić co chcę!
Zeskoczył i na szczęście nie słyszał jak ryby go przeklinają. Agent miał
wielu przyjaciół, był bardzo lubiany i szanowany przez większość domowych
zwierząt (nie licząc ryb, które uważały, że jest nazbyt puchaty). Przyjaˇnił
się z owadami, pajęczakami, a przede wszystkim z ludˇmi. Króliczek pobiegł
do salonu pełnego różnych sprzętów i krzeseł. Stał tam także olbrzymich
rozmiarów fortepian. W podskokach pokicał do niego. Pod fortepianem było
bardzo dużo kabli (wrogów publicznych nr 1 dla tego królika). Ilekroć
tam wchodził, obwąchiwał wszystko starannie, ale zanim zdążył zaatakować
to go wyganiano. Tym razem nikt nie mógł go wygonić, lecz po dokładnych
oględzinach Agent uznał, że lepiej nie pakować się w kłopoty i odszedł.
W moment potem znów był w sypialni. Co do znajdujących się tam kabli był
już wyszkolony. Raz przegryzł i go prawdopodobnie troszkę kopnęło".
Na szczęście użył ząbków w miejscu, gdzie nie płynie 220 wolt, lecz mało
szkodliwe 24 wolt. Jednak nie podszedł tam nawet. Usiadł w swej przytulnej
klatce i rozmyślał nad znaczeniem Świąt Wielkanocnych. Myślał o tym, że
w ten czas trzeba sobie wybaczać winy i przyjaˇnić się a nie toczyć wojny.
Jeszcze raz poszedł do salonu, gdzie znalazł pisanki.
- Jakie piękne, cudowna robota - zachwycony powiedział i znów przypomniał
sobie o radości i przyjaˇni. Podszedł bliżej. Pisanka była nadtłuczona
- pomyślał o szczerbach w przyjaˇni. Ze łzami w oczach pokicał do ryb,
żeby je przeprosić.
- Przepraszam Was
Zostańmy przyjaciółmi! Nie chcę się z wami kłócić.
- Agencie kochany, to my przepraszamy. Jesteś równy gość. Przeszkodą do
serii uścisków była tylko szyba akwarium i to, że ryby zamiast łapek mają
płetwy. Jednak i tak łączyło ich spojrzenie pełne miłości, radości ulgi.
Wtem usłyszeli odgłos przekręcania klucza w zamku do drzwi. Agent szybko
zeskoczył z biurka i pokicał do klatki. Z pewną trudnością zamknął drzwiczki.
Na szczęście udało mu się to przed wejściem ludzi do pokoju. Gdy jednak
weszli, wszyscy byli pełni radości. Tak samo królik, rybki i ludzie. Ania
otworzyła mu klatkę, jednak ten uznał, że chce odpocząć od przygód przeżytych
tego dnia. Został. Wszędzie dobrze, ale we własnej klatce najlepiej (kiedy
się ma do czynienia z takim zmęczeniem).
Autorkom obu tekstów
serdecznie dziękuję za wzięcie udziału w konkursie!
|